Kiedyś usłyszałem taką maksymę: „pracownicy nie muszą się lubić, oni mają ze sobą dobrze współpracować”. Tylko czy zespół może być efektywny, kiedy relacje między jego członkami są cały czas napięte, a spotkania nie należą do przyjemności? Wszystko zależy od kilku czynników, zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, zatem przyjrzyjmy się im i spróbujmy odpowiedzieć na tytułowe pytanie.

Żeby mówić o zagadnieniu efektywności zespołu w kontekście relacji między jego poszczególnymi członkami, warto najpierw przypomnieć, że aby grupa w ogóle stała się zespołem, musi przejść przez przynajmniej cztery fazy:
- zapoznanie (forming)
- pierwsze konflikty (sztorming)
- wspólne uzgadnianie strategii i środków (norming)
- wspólna praca (performing)
Z punktu widzenia sympatii i antypatii w tym słynnym modelu widać wyraźnie, że konflikty w zespole są czymś naturalnym. Można nawet powiedzieć, że nienaturalnym zjawiskiem jest brak jakichkolwiek różnic i taka sytuacja może oznaczać, że albo problemy w relacjach są głęboko ukryte, albo nikt im się nie przygląda i nie planuje ich rozwiązania. Bruce Tuckman, który w 1965 roku jako pierwszy opisał wspomniane 4 fazy rozwoju zespołu, daje nam wskazówki, kiedy można zaobserwować pierwsze nieporozumienia w zespole. W fazie zapoznawczej, czy fazie formowania zespołu, panuje duża nieufność oraz brak otwartości w wyrażaniu opinii. Trudno wtedy zauważyć, czy coś komuś nie pasuje, albo czy ktoś z kimś się po prostu nie lubi. Pierwsze widoczne różnice zdań i „brak chemii” będą już lepiej widoczne w następnej fazie. Niestety, nie ma uniwersalnej reguły, czy sztorming nadejdzie po trzech, sześciu czy ośmiu miesiącach. Co więcej, sam Tuckman zwraca uwagę, że niektóre zespoły omijają fazę sztormowania i przeskakują od razu do fazy trzeciej, gdzie następuje unormowanie sytuacji i pojawiają się pierwsze znamiona współpracy. Czy to oznacza, że w takich przypadkach nie ma konfliktów i wszyscy się lubią? Oczywiście nie, jednak zespół ma jasno nakreślony cel, a jego członkowie nauczyli się współpracować na tyle, by go osiągnąć. Zdarza się to jednak zazwyczaj przy tzw. zespołach rzeczywistych (real teams), czasami nazywanych zespołami projektowymi, powołanymi do osiągnięcia konkretnych założeń, a po ich spełnieniu zespół jest rozwiązywany (faza rozwiązania została zresztą dodana w późniejszych modyfikacjach modelu Tuckmana). W dłuższej perspektywie współpracy konflikt będzie zjawiskiem naturalnym i co więcej, może co jakiś wracać, zwłaszcza gdy w zespole dochodzi do zmian personalnych lub zmieniają się realia, w których zespół ma funkcjonować.
Pozostałe 74% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników serwisu.
Jeśli posiadasz aktywną prenumeratę przejdź do LOGOWANIA. Jeśli nie jesteś jeszcze naszym Czytelnikiem wybierz najkorzystniejszy WARIANT PRENUMERATY.
Zaloguj Zamów prenumeratę Kup dostęp do artykułu Kup dostęp do zestawu (artykuł + dokument)Możesz też zobaczyć ten artykuł i wiele innych w naszym portalu Sprzedaz 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.
