Telemarketing nie jest łatwym kawałkiem chleba. Codziennie zmagasz się z odmowami, odwlekaniem, presją czasu i w odróżnieniu od przedstawicieli bezpośrednich nie widzisz swojego klienta. Nie możesz zaczarować go spójną mową ciała, doskonale skrojonym garniturem czy garsonką. Masz swój głos, ofertę i skrypt.

Śmiertelnym grzechem, nie tylko początkujących telemarketerów, jest tzw. syndrom wygłodniałej muchy. Po zimowej drzemce mucha wpada do pokoju, lata oszalała, obija się o meble, ściany, lampę i zazwyczaj jej żywot kończy się pod gazetą. Podobnie jest z niektórymi telesprzedawcami. Dzwonią do klienta, przedstawiają się i... bez przerwy mówią. Do czasu kiedy zirytowany klient odłoży słuchawkę.
Pozostałe 92% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników serwisu.
Jeśli posiadasz aktywną prenumeratę przejdź do LOGOWANIA. Jeśli nie jesteś jeszcze naszym Czytelnikiem wybierz najkorzystniejszy WARIANT PRENUMERATY.
Zaloguj Zamów prenumeratę Kup dostęp do artykułuMożesz też zobaczyć ten artykuł i wiele innych w naszym portalu Sprzedaz 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.
